Biblioteka

Biblioteka Gardenu Balamb. Otwarta od godziny dziewiątej dla studentów. Można tu znaleźć wiele materiałów szkolnych dla studentów. Dobre miejsce, by posiedzieć w cichym miejscu lub poczytać o SeeD.

Udało mu się dostać do jakiegoś miejsca. Miał polować, ale trudno było oprzeć się swojej kociej naturze i nie zajrzeć do środka. Znalazł jakiś pokój pełen... rzeczy. Nie były zbyt interesujące. Tylko teksty, cyferki, nic co mógł łatwo zrozumieć. Jeszcze numerki to nie aż taki problem, ale litery? Wszystkie jakieś obce. Widział trochę w poprzednim życiu, ale to nie tak że potrzebował umieć czytać. Nieco zfrustrowany rzucał każdą książką jaka trafiła mu w łapy na bok, po jakimś czasie formując swojego rozmiaru "górkę" literatury. Musiało tu być coś ciekawego!

Potrzebował spokoju i ciszy. Zastanowić się nad życiem po prostu i co uczynić dalej. Otworzył powoli drzwi do biblioteki i zastał... Dziwny widok. Wyprostowany kot w przezabawnej różowej zbroi rzuca książkami jakby szukał tam czegoś, albo się nudził.
-Uważaj bo jeszcze w kogoś tym trafisz. - Mruknął omijając latające książki po drodze by nie dostać taką w łeb.

On jeszcze trochę porzucał zanim się obejrzał.
- Cooo? - przekręcił łeb. Aktualnie w łapy wpadł mu duży słownik. Nie tak dobra broń jak włócznia, ale wciąż, mogło zadać trochę obrazen jakby tak nim rzucił. Spoglądał na nowo przybyłego z zaciekawieniem. Przyjaciel czy wróg? Po co tu jest w ogóle?

Czarny Mag w międzyczasie szukał odpowiedniego miejsca by usiąść. Widząc, że przerośnięty kot nie należy do tych inteligentnych westchnął cicho niemalże ubolewając nad swoim losem.
-Książką. Tą co trzymasz teraz. - Powiedział chłodno. Chyba właśnie odkrył, że nie ma cierpliwości do nierozwiniętych umysłowo. Jego smoczy ogon drgał nieco jak u zdenerwowanego kota.
-Jak musisz nimi rzucać to nie w moją stronę. - Mruknął. A podobno biblioteki to spokojne miejsca.

- Książką... - powtórzył spoglądając na to co trzymał. Więc tak się to nazywało... W sumie, jak tak na to spojrzał ta wyglądała całkiem ciekawie. Postanowił usiąść na swojej "górce" i zaczął po przeglądać zarówno dużą grubą książkę jak i te inne, które miały nieszczęście wpaść w jego łapska. Wciąż miał oko na czarnym magu, co jakiś czas przerywajac swoją "lekturę" aby po prostu gapić się na niego.

Przewrócił zielonymi oczami jak zirytowana panienka. Pomyśleć, że dopiero co sam tłumaczył młodzikom zasady panujące w rodzie, a teraz jest najzwyczajniej rozczarowany.
-Rozumiesz cokolwiek z tych książek? - Zapytał cynicznie. Co prawda nie odmówiłby kotu wytłumaczyć na co on w ogóle patrzy, ale sam fakt kontaktu z takim daje mu zarys tejże krainy, a opinia za dobra nie jest.

Cóż, chyba fakt że kot trzymał książkę złą stroną do góry mówił sam za siebie. Starał się zrozumieć o co chodziło w tym wszystkim, ale nieco w głowie mu się kręciło. Czemu to takie skomplikowane? Spojrzał na czarnego maga. Chciał spytać go o pomoc, ale powstrzymywał się. Nie był aż tak głupi. Wiedział gdzie potrzeba dźgnąć coś by przestało się ruszać zarówno jak jak wygląda człowiek od środka. Jakiś kawałek papieru mu nie przeszkodzi! Gapił się w słowa, jakby zaraz miały ugiąć się pod naciskiem jego spojrzenia i powiedzieć mu o co chodzi z tą całą wiedzą.

Czarny mag zmarszczył brwi i chwycił za grzbiet nosa z zażenowania. Kolejny co wie lepiej co robi? Dla tej krainy chyba nie ma zbawienia.
-Pokaż co ty tam trzymasz co ci wytłumaczę - Powiedział tym razem neutralnym tonem. Nie skąd, a niczym jest ten przerośnięty kot, ale ktokolwiek zajął się jego wychowaniem spartaczył sprawę i to mocno. I co ciekawsze, co sobie myśleli ci wielcy bogowie w cudzysłowu ściągając tutaj zwierzęcego analfabetę. Może to nieudany eksperyment jest, bo to by wytłumaczyło, dlaczego intelekt jest... no na poziomie kota, a nie istoty rozumnej.

Kot spojrzał na niego nieufnie. Pokazał mu książkę... okładę tylko. - S... O... - próbował wymówić tytuł napisany na okładce. Był zaintrygowany. To nie tak że był analfabetą. Niektóre litery kojarzył... troszeczkę. Potrafił się uczyć jak była taka potrzeba, tyle że trudno mu było znaleźć materiały do czytania w jego poprzednim życiu. Ale teraz? Może tu coś będzie ciekawego?

Zmrużył oczy by lepiej się przyjrzeć okładce. Sam za dobrze liter nie widział z daleka. Nie to, że miał zły wzrok tylko trudno coś czytać jak trzyma się do góry nogami.
-So... socjologia? Tak jest tam napisane? - Zapytał kocura. Mógłby ruszyć cztery litery i sam zobaczyć, ale nie będzie zabierać książki mu. Niech się uczy interakcji.
-Wiesz trzymasz to odwrotnie. Tak nawet ja tego nie przeczytam. - Po krótkim namyśle jednak podejdzie do burego kota. Jak tak ma to wyglądać to już woli siedzieć obok i zobaczyć na własne oczy.

Niepewnie podał mu książkę. Może mu wytłumaczy o co z nią chodzi? Miał nadzieję że to chociaż coś ciekawego. Jak okropnie by było gdyby jego pierwsza książka z którą będzie uczyć się czytać będzie czymś głupim? Jak na przykład przewodnikiem do wędkowania. Z drugiej strony był kotem, więc poradnik do zdobywania ryb nie byłby taki zły... Tak czy siak podał czarnemu magowi książkę, z nadzieją że może tak się czegoś dowie.

Wziął książkę z rąk kota by ją obejrzeć. Sam tytuł mu nic nie mówił, więc ją otworzył czytając pierwsze kilka stron i... za wiele się nie dowiedział. Były tam jedynie zawarte opisy miast o których nigdy nie słyszał. Wychodziłoby na to, że ta książka jest o historii lub coś jak wiedza o społeczeństwie.
-Są tutaj jedynie opisane główne miasta w tym świecie jak i ich historię. Gdzie teraz tutaj jesteśmy to Balamb Garden. - Streścił zawartość burkowi.

- To Balamb Garden. - powtórzył po magu. Nie był pewien czy chodzi mu o nazwę tej krainy, miejsca czy nawet pokoju w którym teraz przebywają, ale tak czy siak przynajmniej wiedział gdzie teraz są. - Tu. Balamb Garden.- wskazał dumnie łapą na podłogę. Kolejne słowo którego się dowiedział! Poznał już ile? Dziesięć? Może nawet więcej! Cóż za uczony kot! Wcale nie burek! To podróżnik!

-Mhm. To duże miasto to właśnie Balamb Garden. - Czuje się jakby rozmawiał z dzieckiem co dopiero uczy się mówić. -To pomieszczenie tutaj to biblioteka. - Poprawił kota. Brakuje mu tylko kocich smakołyków i może oficjalnie uznać się za tresera kotów. Zaczął czytać dalej książkę, lecz... Za dużo sam nie rozumiał z tego. Jest wiele wzmianek o osobach których nie zna.
-Wynikałoby z tego, że... Cóż na pewno Balamb Garden wybudowano 12 lat temu... I ten tutaj specjalizuje się w trenowaniu jednostki SeeD jak dobrze rozumiem. - Mruknął. Cofa swoje wcześniejsze oskarżenia wobec kota. Sam nie ma pojęcia o czym czyta.

- Biblioteka... - powtórzył jeszcze raz pokazując łapą. Czuł się tak inteligenty.
- SeeD... - to akurat wyrzucił z siebie z mieszanką ciekawości i zniewagi. Chyba coś podobnego było napisane w sierocińcu. To chyba złe, racja? Wciąż myślał co to mogło dokładnie znaczyć. - SeeD. Co to. - spytał się domagająco. Rządzał odpowiedzi i nie da mu spokoju póki jej nie dostanie!

-Mhm - Mruknął. Przynajmniej nie musi go uczyć podstaw mowy. Wtedy to już na pewno by wyszedł bez słowa.
-SeeD... Powinno coś tutaj być na ich temat - Powiedział pod nosem kartkując stronami książki szukając informacji. Kolejne stwierdzenia, które są dla niego nieznane.
-Jakaś specjalna jednostka do walki z wiedźmami... - Zaraz. Wiedźmy? Już coś o jednej słyszał. Lavena mówiła, że jej mentorką jest potężna wiedźma, która ją rzekomo rozumie. Zaczyna mieć to sens czemu lisica się jej uczepiła.
-Podobno jest tutaj jakaś wiedźma prawda? Pewna kobieta o lisich cechach ciała opowiadała mi o niej. Widziałeś ja może?

- Wied-ma...? - tak, chyba coś pamiętał. - U... U... - Tak jakoś brzmiało jej imię, racja? Nie mógł się na tym skupić pomiędzy kolejnymi pieszczotami. Już miał mówić dalej, ale przestał i spojrzał się na maga podejrzliwe. Chyba nie powinien tak o niej gadać... Nie był pewien nawet czy rozmawiał z przyjacielem! Znaczy... uczył się od niego, ale to nie znaczy jeszcze że byli kumplami!

-Nie mam pojęcia jak ma imię. Wiem tylko, że ma jakiegoś lwa i jest potężna - Pewnie kot znał jej imię tylko nie chce mu powiedzieć. Cóż bez tej informacji też nie umrze, więc jak nie chce powiedizeć to trudno.
-A tym bardziej nie wiem jeszcze jak ty masz na imię. - Dodał. Ciekawe czy kocur mu odpowie na to pytanie. Swoje imie powinien znać prawda?

- Imię? - Ah no tak... Nie myślał zbyt długo o przedstawianiu się. - Male-ters. Kot. Numer 2849! - przedstawił się tak bardzo jak mógł. Oby mag nie miał żadnych kolejnych pytań. Nie miał pojęcia co jeszcze mógł powiedzieć o sobie. Albo... powiedzieć ogólnie. Jego słownik wciąż był nieco ograniczony.

Maleters? No, przynajmniej imię mu bez problemów podał. Co prawda nie wie co ma niby oznaczać "numer 2849", ale woli nie pytać.
-Hisame. Po prostu. - Odpowiedział podając swoje imię. Mógłby podać swój cały tytuł z jakim się obnosił w rodzinnych stronach tylko po co. I tak to już nie ma znaczenia. Nikt nie zna jego rodu, ani jaką potęgą był. Dla wszystkich tutaj jest jedynie słabą jaszczurką.
-Ekhm, wracając do książki - Odchrząknął by rozproszyć myśli. Kartkował strony dalej za czymś ciekawym. -Niby są tutaj jakieś inne Gardeny. Ale Balamb to chyba jakiś elitarny jeśli chodzi o walki z wiedźmami. - Tłumaczył dalej.

- Hisame. - powtórzył. Kolejny znajomy... Niedługo ten kot będzie najbardziej obeznany w krainie. No i najmądrzejszym, jeśli ta "lekcja" będzie się kontynuować. - Balamb Garden. Elitarny. - Powtórzył. - Elitarny... - Dodał do siebie nieco ciszej. Nie był do końca pewien co to znaczy, ale chyba miał ogólne pojęcie. Usłyszał to już kiedyś... tak... - Wiedźmy. Co to. - zaraz dodał z tonem rozkazującym. Chce wiedzieć czym są wiedźmy i nie spocznie, póki ten mag mu tego nie wyjaśni!

- Hisame. - powtórzył. Kolejny znajomy... Niedługo ten kot będzie najbardziej obeznany w krainie. No i najmądrzejszym, jeśli ta "lekcja" będzie się kontynuować. - Balamb Garden. Elitarny. - Powtórzył. - Elitarny... - Dodał do siebie nieco ciszej. Nie był do końca pewien co to znaczy, ale chyba miał ogólne pojęcie. Usłyszał to już kiedyś... tak... - Wiedźmy. Co to. - zaraz dodał z tonem rozkazującym. Chce wiedzieć czym są wiedźmy i nie spocznie, póki ten mag mu tego nie wyjaśni!

-Elitarny to znaczy najlepszy inaczej. - Wytłumaczył nie podnosząc wzroku z książki. Hmm wiedźmy... Coś tu też powinno być. Skanowanie wzrokiem kartkę po kartce w końcu dało jakąś informację na ten temat.
-Są to osoby, które otrzymały pewne umiejętności magiczne. Oddziela ich to od ludzi - Zaraz. To Hisame też jest wiedźmą? Nie. On po prostu jest smokiem wody. No i wiedźmy to kobiety, a ostatnio kiedy widział swoje odbicie nadał był facetem. - Mogą dowolnie panować nad przywołanymi istotami też.

- Magiczne? - zdziwił się. No... Ulti miała parę dziwnych, niespotykanych umiejętności... Bycie magiczną by to nieco wyjaśniało. - Przy-wo-ła-ny-mi? - niech on uprości swoje lekcje, bo on jeszcze się uczy. On jest jeszcze w miarę normalnym gigantycznym kotem, nie genialnym magiem! Jeszcze. Dajcie mu tylko trochę czasu, ludzie.